Windows 7
O Windows 7 głośno mówi się przynajmniej od momentu premiery Visty. Jednak dopiero wydarzenia ostatnich miesięcy pozwalają nam przewidzieć, co tak naprawdę znajdzie się w przyszłym wydaniu systemu Microsoftu. Pewne jego elementy mogą być już dostępne, choć niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, inne zadebiutują w ostatniej chwili, gdy wykrystalizują się potrzeby rynku. Niestety, Redmond nabrało wody w usta pomne problemów, jakie objawiły się przy Longhornie. Dopiero dziś, w trakcie konferencji D6, ma nastąpić pierwsza oficjalna prezentacja Windows 7 - niewykluczone, że Microsoft zdradzi, kiedy nastąpi premiera systemu oraz czego można się po nim spodziewać. Oto garść najistotniejszych informacji.
System nazywany dziś roboczo Windows 7 po raz pierwszy zapowiedziany został w roku 2001. Określano go wtedy mianem Blackcomb. Później następcę Visty przemianowano na Windows Vienna (Wiedeń), zaś niedawno właśnie na Windows 7. W międzyczasie w mediach wypłynęła również nazwa Fiji, która okazała się roboczą nazwą pakietu Service Pack 1 do Visty, a później uaktualnienia do apletu Windows Media Center.
Czytelnicy papierowego wydania PC Worlda pamiętają, że w numerze 04/2008 zamieściliśmy streszczenie naszej rozmowy z pracownikami polskiego oddziału Microsoftu. Choć od wywiadu upłynęło już kilka miesięcy, nasze informacje ciągle wykraczają poza plotki, które przytaczają internetowe portale.
Niezwykłe fakty o Windows 7
Podczas rozmowy dowiedzieliśmy się, że przynajmniej niektórzy z nich mieli okazję zobaczyć Windows 7. Jednak, jak nieustannie podkreślali, jest to ciągle klarująca się wizja, a nie gotowy produkt. Co więcej: wizja ta to raczej zbiór nowych funkcji i aplikacji funkcjonujących na bazie systemu Windows Vista. Z tego właśnie powodu pojawiające się w Internecie zrzuty ekranowe Windows 7 są niezwykle podobne do następcy Windows XP.
Jak to możliwe? Otóż systemy operacyjne rozwijane są przez wiele zespołów deweloperskich, z których każdy zajmuje się własną działką. W wypadku tych ostatnich działanie kernela nie jest najważniejsze, liczy się bardziej gotowa platforma. Jest nią, a jakże, Vista.
Usłyszeliśmy też, że że Microsoft bardzo poważnie planuje wprowadzenie systemu w postaci usług online, wykupywanych w razie potrzeby. To prawda, planowano to już z Windows XP, i z Longhornem/Vistą, ale tym razem to nie przelewki. Google robi wszystko, aby do pracy na komputerze nie był potrzebny nawet system operacyjny, Microsoft zapewne myśli o przeciwwadze.
Godny następca Windows XP?
Od momentu premiery urządzeń UMPC i Visty nie milkną narzekania użytkowników na zapotrzebowanie systemu Windows na moc komputera. Nic dziwnego. Ultraprzenośne maszyny nie zdobyły wielu zwolenników ze względu na swoją cenę, ale również z racji bardzo przeciętnej wydajności. Wyposażone w niskonapięciowe procesory taktowane zegarem o częstotliwości 0,9-1,8 GHz, 128-512 MB pamięci RAM i dyski o średnicy 1,8 cala nie miały szans, żeby zaoferować użytkownikom wygodę pracy choćby zbliżoną do desktopów.
Zresztą, czas pokazał, że nawet dużo lepiej wyposażone stacje robocze nie zawsze radzą sobie z Vistą - a co dopiero takie maleństwa? Jak producenci mieli skalkulować ich cenę na poziomie 200-400 dolarów, skoro musieli uwzględnić montaż 2 GB pamięci RAM, dwurdzeniowego procesora, odpowiednio mocnej baterii, szybkiego twardego dysku i wydajnej karty graficznej? Windows 7 powinien przejść totalną kurację odchudzającą - to pewne!
Ale, jak zdradził dziś Microsoft, jądro systemu nie zostanie znacząco odmienione (możemy zapomnieć o MinWin prezentowanym przez Erica Trauta), choć podejście deweloperów ma się zmienić (modułowa budowa - patrz też dalej) - system ma zostać zbudowany na tej samej bazie, co Vista SP1 i Windows Server 2008. Musimy zapomnieć o naszej szalonej wizji, w której Windows 7 przypominałby XPe (XP Embedded) i mieściłby się na kostce pamięci flash montowanej na płycie głównej komputera.
Czy byłby to dobry ruch? Raczej tak. Dwanaście lat temu Microsoft dodawał Windows 3.x do twardych dysków, w 2010-2011 roku Windows 7 mógłby się "przyklejać" do płyt głównych. Skoro już dziś wielu posiadaczom maszyn do szczęścia wystarczą narzędzia udostępniane w Internecie, to po co im coś innego niż przeglądarka? Pomysł zresztą nie jest nowy, w tę stronę poszedł już ASUS z technologią Express Gate, z tą drobną różnicą, że na płycie działa nie Windows, a okrojony Linux.
Bookmarks